środa, 14 kwietnia 2010

Pierwsze wrażenia z Porto Alegre

Minęły już prawie trzy tygodnie od mojego przyjazdu na Brazylijską ziemię, a jeszcze nie napisałem niczego o normalnym życiu i moich pierwszych spostrzeżeniach. Z tym wpisem się to zmieni :)

Zaczynając od tego co rzuca się w oczy jako pierwsze, czyli od samego wyglądu miasta muszę powiedzieć, że wygląda to inaczej niźli sobie wcześniej wyobrażałem. Porto Alegre (tu trzeba pamiętać, że to stolica wysuniętego najbardziej na południe stanu Rio Grande do Sul, gdzie ludność wywodzi się głównie z emigracji europejskiej – Włochy, Niemcy, Portugalia i Polska) wygląda nowocześnie i wcale nie biednie. Szerokie ulice, nowoczesne wieżowce, dużo zieleni i parków, wiele centrów handlowych… nie różni się znacznie od miast europejskich pod tym względem. Wiele osób, które oglądały filmy dziejące się w Brazylii takie jak chociażby świetne “Miasto Boga” Fernando Meirellesa, zapewne ciekawią tutejsze dzielnice biedy, tzw. “favelas”. Otóż jak na razie nic takiego nie widziałem w Porto Alegre! Podobno gdzieś na obrzeżach miasta są dzielnice, gdzie poziom życia jest bardzo niski, ale też nie wygląda to aż tak jak w Rio czy Sao Paulo. Na ulicach czasem można zobaczyć biedę. Raz na jakiś czas ulicą przejedzie furmanka zaprzężona w konia (albo i nie!) wypełniona zebranymi butelkami, puszkami i wszystkim innym co da się sprzedać, rano na trawnikach w niektórych miejscach można zobaczyć pojedynczych bezdomnych śpiących pod kocami. To wszystko. Dla niektórych na pewno będzie to dużo, ale trzeba pamiętać, że Brazylia jest krajem o największych różnicach w dochodach w obu Amerykach! Poza tym nie jest to na taką wielką skalę i bardzo nie kłuje w oczy.

Kolejną rzeczą jest ruch samochodowy. Odkąd rząd Brazylii kilka lat temu obniżył poziom podatków od samochodów (z kosmicznego na baaardzo wysoki) ilość osób zmotoryzowanych dramatycznie wzrosła. Ruch jest duży, kultura jazdy jest niska, a i umiejętności kierowców często wołają o pomstę do nieba… Pasy na jezdni zdają się być namalowane jako ozdoby, kierunkowskazy mają chyba podobną funkcję, kierowcy bardzo rzadko zatrzymują się przed przejściem dla pieszych. Nie jest najlepiej… Oczywiście są wyjątki, ale ogólny obraz jest dość dramatyczny. Kultura jazdy w Polsce w porównaniu z Brazylią jest na bardzo wysokim poziomie (o zgrozo). Przechodnie też w sumie nie są lepsi i wchodzą na ulice kiedy tylko nie jedzie samochód. Światła dla pieszych jakby nie istnieją.

Zostając przy tematyce motoryzacyjnej to co rzuciło mi się w oczy, to marki samochodów. Jeździ np. dużo Opli, ale nie są Oplami ale… Chevroletami. Volkswageny mają jakieś dziwne odmiany. Dacie jeżdżą pod marką Renault. Jedyne co jest takie samo, to Citroeny i Peugeoty.

Co do cen w Brazylii, to, no cóż, są wysokie. Nie na wszystko oczywiście, ale ogólnie nie jest tanio. Szczególnie jeśli chodzi o dobra bardziej luksusowe jak elektronika czy samochody. W obydwu przypadkach ceny są średnio o 30-50% wyższe niż ceny w Polsce! Czasem ta różnica potrafi sięgnąć znacznie więcej… Jedzenie, z drugiej strony, nie jest jakoś specjalnie drogie. Ceny porównywalne z polskimi, z tym że tutaj mamy najróżniejsze świeże owoce jak mango, banany ( w wielu odmianach), ananasy (tak samo), papaje, maracuje, guiaby, limonki, itd. wiele z tych owoców widziałem po raz pierwszy w życiu i nazwy nawet nie znałem :) W przyszłości postaram się opisać wszystkie owoce :) Owoce są pyszne, ale chleb jest ohydny… Miękki, pompowany i niespecjalnie smaczny… Poza tym naprawdę ciężko znaleźć chleb inny niż tostowy :(

Teraz najważniejsze – dziewczyny ;) Tak, są naprawdę ładne :] Oczywiście nie tak jak Polki ;)

1 komentarz:

  1. hejka:-)
    Jak będziesz zamieszczał zdjęcia owoców/jedzenia/picia to do każdego dołącz zdjęcie jednej miejscowej piękności, to wtedy będzie pełny obraz Brazylii.
    Pozdrawiam i miłego pobytu

    OdpowiedzUsuń